Idę po łące pokrytej
Białą pierzyną śniegu
Nad głową błyszczy
Srebrny krąg Księżyca
Piękny Dumny Zimny
A obok mnie las
Sosny trzeszczą zmrożone
Jakby płakały
Bez sił bez słów
Przede mną rozpostarła się
Grafitowo-biała tafla
Zamarzniętego jeziora
Suche trzciny jak duchy
Kołysząc się szeleszczą
Gdzieś w oddali
Zahukała Sowa
Nocna Bogini Łowów
Jeszcze słyszę odgłosy Nocy
Lecz są coraz odleglejsze...
Tak dziś kończy się mój świat
W cichą zimową noc...