Kiedyś dla żartu, nastraszyłam "wampirzym" wierszykiem bardzo miłego brata.Piotra - W efekcie powstała " bajka uspokajająca"... :D
brat.Piotr.4 dni temu
Co za gafa niesłychana
nie powiedziałem "dzień dobry"
z samego rana
nadrabiając wielką wpadkę
powiem Aniu Ci zagadkę
kto jedząc podwieczorek
powie ładnie "dobry wieczorek"?
- Aninja4 dni temu Ja poczekam do północy - i bez zgadywania
powiem wszystkim :: " Dnia Dobrego życzy Ania" Lubię to! - brat.Piotr.4 dni temu Doczekam do Twego powiedzenia
i pójdę mówiąc do widzenia Lubię to! - Aninja4 dni temu poczekałam -- powiedziałam
Lubię to! - brat.Piotr.3 dni temu A ja się wyspałem
i dzień dobry powiedziałem
- Aninja3 dni temu ... o dziewiątej, spod kołderki,
przesyłam Ci buziak WIELKI!
- brat.Piotr. Jest czternasta popołudnie
po tym buziaku czuję się cudnie - Aninja ... a gdy spłynie mrok wieczorny
typem staję się upiornym...
Ostre rosną mi zębiska -
na Twej szyi znak wyciskam!
A gdy wyssię krew " do dechy"
ślę buziaki na pociechę
- brat.Piotr. O mój Boże o mój Boże
chyba szalik dziś założę
woda,czosnek i krucyfiks
z mojej krwi nie wyjdzie fix
nie kąsany śpię do rana
rano czosnek z ucha wyjmę
i buziaki chętnie przyjmę - Aninja No cóż... zepnę nos klamerką, by nie wąchać tych wonności...
bo ja nie odmówię sobie "buziakowych przyjemności" Lubię to! - brat.Piotr. Moje życie wisi na włosku
zabrakło mi czosnku
niepotrzebna już klamerka
Ania zza orzełka zerka
teraz nie ma już litości
w buziakowej przyjemności
Dobry wieczór Pani A.
księżyc świeci zegar bije
a ja zmykam w te badyle
ktoś mnie goni w siną dal
zęby błyszczą tak jak stal
chodu w nogi zwiewam sam
duszę na ramieniu mam
niech się noc już może skończy
bo bezsenność mnie wykończy
O
B A J K A
( najpierw vocal - słodkim jak wymiot po miodzie, głosem Ani)
Na braciszka, z popielnika iskiereczka mruga:
- Chodź , opowiem Ci bajeczkę... bajka będzie długa...
(A teraz parlando intrygujące )
** Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami, za siedmioma morzami
żyła piękna księżniczka, o twarzy jasnej jak mleko od krowy Milka.
Kiedy zorientowała się, gdzie właściwie mieszka, powiedziała:
- O, ku...a! Jak ja mam wszędzie daleko!
Bo trzeba wam wiedzieć, że jedynym środkiem lokomocji w owych czasach
były końskie zaprzęgi lub własne nogi. Stąd też wziął się żal księżniczki
wyrażony ekspresyjnie, acz obcesowo...
Tenże jęk żałosny usłyszał stary dobry Mag i postanowił pomóc panience.
(Tak, tak... panience - bo gdzie znajdziesz amanta na takim zad..upiu???)
Staruszek chciał zrobić coś, co pozwoliłoby księżniczce
szybko przemieszczać się w przestrzeni. Problemy mnożyły się -
nie mógł to być latający dywan, bo ten opatentował już niejaki Aladyn...
Nie mogła to być szybkobieżna miotła - bo to licencja od Baby Jagi...
Siedmiomilowe buty - imć Pan Brzechwa zastrzegł u szewców...
...Więc Mag myślał przez dzień cały, aż mu ... włosy posiwiały....
I w końcu wymyślił - czarodziejski , translokacyjny napój księżniczkonośny!
Jakich użył składników - opisywać nie będę ( bo wymiot dobrowolny można wrzucić z siebie czytając te ingrediencje)
- ważne, że cel osiągnął. W każdym razie - ciemną nocą - sprawdził działanie dekoktu na małej myszce. Efekt był taki, że maleństwo - po kilku minutach nabrało sił - i przemieściło się z "laboratorium" Maga na pobliskie drzewo.
A na dodatek wyrosły myszce specyficzne skrzydełka! ... I tak powstał nietoperz...
Słonecznym rankiem księżniczka poznała tajemnicę wywaru Maga. Radość jej mąciła tylko świadomość, że podczas lotu w słońcu , jej biała płeć straci swoją nieziemską alabastrowość... (płeć - w sensie: karnacja, świntuszki! Wszak nie podróżuje się z gołą... no...tą... eee - ok!) ;)
I znowu powstało nowe zadanie dla Maga. A że wiedźmin był z niego przedni, wprowadził małe poprawki i tak uwarzył "śródnocny translokacyjny napój księżniczkonośny".
W tajemnicy - razem z księżniczką postanowili zrobić nocną próbę produktu.
Ale... zawsze jest jakieś ale - złośliwa wiedźma Hogata, pracownica ówczesnego wywiadu
podpatrzyła ich eksperymenty i zakosiła butelkę z czarodziejskim płynem!
Ta podła baba rzuciła zły urok na tę butelkę i na wszystkie inne butelki świata!
Ileż próśb i gróźb używał Mag w celu odzyskania cennego wynalazku...
Na koniec, Hogata usatysfakcjonowana poniżeniem Maga i księżniczki dała ultimatum:
księżniczka może używać napój tylko nocą - a wszystko to, co stanie się podczas pierwszego lotu, będzie powtarzać się w każdym następnym locie ( to był jej własny czar uczyniony nad napojem)!
Cóż było robić? Trzeba było wyrazić zgodę... Wreszcie czarownica odeszła a księżniczka otrzymała do rąk butelczynę, zatańczyła - i wypiła z radości łyczek ... i... jak pierdyknie na glebę!!!! Flaszka cała , ale zęby!!! Wargi krwawią a cały przód uzębienia wyszczerbiony!!! Przełykając krew i łzy dziewczyna znowu prosiła Maga o pomoc.
No i poszedł w ruch pilnik - a że Mag to nie stomatolog esteta - zostawił trochę dłuższe kły - bo były całe... Panienka z radości rzuciła się w objęcia Maga i ... uświniła go własną krwią kapiącą jeszcze z jej warg. Chcąc usunąć szkodę - liznęła szyję starego i przypadkiem zawadziła kłami o tętnicę!!! Jatka! AAAAA!!!Płacz dziewczyny, krzyk przerażonego starca... i blady księżyc nad tym całym zamieszaniem. Z gałęzi drzewa obserwowała wszystko neo-myszka: nietoperz.
Nagle - księżniczka przestała płakać - ona zaczęła chichotać złowieszczo! Napój zaczął swoje tajemnicze dzialanie...
Mag, oparty o drzewo tamując swoją krew za pomocą " palca-fakalca" , zamarł z przerażenia, kiedy zobaczył jak ona unosi się w powietrzu obok nietoperza... To nie był lot - to było wirowanie i ten chichot! Wtem, zniżyła wirowanie i zobaczył krwawe usta, rozwiane szaty i włosy... Zbliżyła się do Maga - niby interesując się jego raną na szyi ... I...
..i zbliżając swoją nienaturalnie białą twarz do twarzy Maga przyssała się do krwawego źródełka, chcąc zapewne ulżyć rannemu czarodziejowi. Ale efekt był taki, ze owo krwiopijstwo posmakowało dziewczynie! Więc ssała do syta.
I tak oto powstała pierwsza para WAMPIRÓW...
Księżniczka mogła podróżowac zza siedmiu gór itp pierdzielników... Ale...
Zgodnie z czarem Hogaty - wszystko musi się powtarzać każdej nocy:
jakiś szalony napój, upadek,
( a propos upadku::
(((Przyjaciel to nie ten, który taszczy cię z baru.
Ale ten, co czołga się razem z tobą!)))
wystające kły, lot, wirowanie, krew, ssanie ofiary, nietoperz...
I ukrywanie się przed śmiertelnikami, którzy nie znają tej tajemnicy...
*************************************
Więc nie dziw się śmiertelniku,
że ZAHUKA coś po nocy albo zaszeleści,
jak stal błysną jakieś kły,
tudzież znajdziesz ślady krwi...
... Bo po każdym zbytnim piciu
dostajesz ... życie po życiu.
Jeśli chcesz w tym uczestniczyć - nie uciekaj wypij " płyn" ,
daj wyssać krew - i nie zwlekaj.
Tak dołączysz do kompanii wielkich mocy
i bezpieczny będziesz chodził każdej nocy-
nie zważając na szelesty oraz jęki
ty sam staniesz się przyczyną czyjejś męki!