Kosa na kamień Pewna pani z Żyrardowa Za mąż była wyjść gotowa
Bowiem długo wdową była I w tym stanie się nudziła
Mąż to przecież dobre zwierze Ugotuje i wypierze Gdy się dobrze nim kieruje Ciepłych słów mu nie żałuje I gdy da mu się podarek Działała prawie jak zegarek Wdową była tydzień cały W domu brud był już niemały Udała się do gazety Ogłoszenie dać niestety To że była urodziwa I z początku bardzo miła
W kandydatach przebierała Aż ofiarę swą wybrała Pracowity i nieśmiały To kandydat doskonały Załatwili formalności Ślub się odbył, lecz bez gości Potem wzięła go pod rękę Pokazując mu łazienkę Bierz się skarbie do roboty Na to On – Nie mam ochoty! Spadła maska nieśmiałości Wdowa prawie kipi z złości Chciała męża, więc dostała Sama się ofiarą stała W życiu zapanował zamęt Słychać tylko cichy lament