Zieeew... Piąta rano pobudka, szósta zbiórka na parkingu, a pół godziny później machanie za odjeżdżającym autokarem. Kilka lat temu pewnie bym jeszcze łezkę uroniła, zamartwiała się, czy ze wszystkim sobie poradzi. A teraz, gdy tylko autokar z dzieciakami zniknął za zakrętem, my radośnie uśmiechnięci, troskliwi rodzice, wsiedliśmy do samochodu, nucąc pod nosem nieśmiertelną piosenkę Kultu. Bo jakże się tu nie cieszyć? Wreszcie trochę spokoju, nikt mi nie będzie kosił moich ukochanych roślin doniczkowych latając po domu dronem, śmiejąc się przy tym do rozpuku, bo to przecież takie zabawne... nikt nie będzie marudził, że nic do jedzenia nie ma, chociaż lodówka pełna, nikt... no tak... tak przez miesiąc...? Może trochę jednak smutno mi będzie...
Ale co tam, wieczorem bawimy się u kolegi, więc jedyny słuszny kierunek - Auchan, bo czynne już od siódmej rano i zasobne w trunki wszelakie.
Jesteśmy troszkę za wcześnie, ale parking otwarty, stoi już na nim kilka samochodów, więc i mój mąż - kierowca, parkuje.
- No weeeź! Prawie na linii zaparkowałeś, jeszcze ci ktoś lakier drzwiami obije - mówię
- Ale parking jest prawie pusty - broni się
- Zobacz, tam jest takie ładne miejsce w cieniu - wskazuję miejsce dokładnie pomiędzy dwoma innymi samochodami. Słońce już dawno wzeszło i zaczyna przyjemnie przygrzewać, więc mąż za bardzo nie oponuje.
Zatrzymujemy się, w samochodzie po prawej siedzi kobieta - przegląda komórkę, kompletnie pochłonięta tym co robi. W samochodzie po lewej mężczyzna - spogląda na nas raz. Za chwilę kolejny. I jeszcze raz. Mój mąż nie wytrzymuje i rusza z miejsca.
- Co robisz?! - pytam - Przecież tam było idealnie!
Widzę, że się nad czymś zastanawia i wreszcie odpowiada:
- Wiesz, ty chyba nie rozumiesz niektórych zasad - mówi i parkuje daleko, w pełnym słońcu, pośrodku parkingu - Z parkowaniem jest tak, jak z korzystaniem z pisuaru. Kiedy się to robi, a ktoś już jest w łazience, należy zostawić jedno miejsce wolne, pomiędzy. Taka niepisana zasada, której staramy się przestrzegać, w przeciwnym razie robi się niezręcznie...
Wzdycham ciężko, ale już się nie odzywam.
- Żegnaj cieniu, żegnaj chłodne wnętrze samochodu - myślę sobie tylko, bo na takie argumenty, nie znajduję odpowiedzi.
A mówią, że to my kobiety jesteśmy skomplikowane.
Miłego dnia
https://www.youtube.com/watch?v=yAPEWaztUNA